Oszczędności w dietach. Jak zaoszczędzić na jedzeniu?

Czy zastanawiałyście się kiedyś ile wydajecie na jedzenie? No właśnie, jeśli sobie to wszystko przeliczycie, to miesięcznie wychodzi lekko ponad tysiąc złotych. Kurczę, tyle pieniędzy wydawać na coś, co się zjada i potem to wydala. Kompletnie bez sensu. Może są metody, dzięki którym można znacznie zmniejszyć wydatki na jedzenie? Otóż są. Już wam je pokazuję.

Jak oszczędzać na jedzeniu? Przede wszystkim, zamiast kupować drogie jedzenie, jakieś ośmiorniczki, krewetki czy inne tego typu smakołyki, po prostu kupuj tańsze rzeczy. Nie musisz codziennie wpieprzać jakichś kurde super drogich rzeczy, które kosztują 150 zł za kilogram. Wystarczy, że zadowolisz się tańszymi odpowiednikami, które w sumie smakują praktycznie tak samo. Dlatego zamiast drogich mięs, kup sobie parówki albo mortadelę. Zamiast drogich, zagranicznych warzyw, użyj cebuli. Zrób zupę cebulową, albo coś.

Wszyscy teraz jarają się tymi superfoodsami, ale są one takie drogie, że głowa mała. Kto ma na to pieniądze? Nikt. Jakieś jagody acai, nasiona chia, spirulina, quinoa, amarantus, siemię lniane itp itd. Jezu kiedyś to było tanie jak barszcz. Teraz weszły te wszystkie eko-sreko i ziarna te kosztują 10x więcej. Za mały woreczek jakiegoś sypkiego granulatu co wygląda jak pasza dla świń trzeba płacić 100 zł za kilogram. Poza tym, te produkty wcale nie są takie zdrowe jak je reklamują. Niektóre z tych wynalazków są w ogóle lekko toksyczne. I jak będziesz je jeść, po paru miesiącach zaczniesz świecić po nocach i już żaden detoks ci nie pomoże, tylko różaniec.

Dlatego zostawmy te bzdury dla hipsterów, które smakują jak kit zmieszany z betonem i zalany pastą z kartonu. Zamiast tego, obniżajmy koszty jak tylko się da. A co najlepiej obniży koszty jedzenia? Jedzenie w płynie. To wbrew pozorom bardzo proste. Można je przygotować samemu i potem jeść tylko je przez tydzień, po minimalnych kosztach. Co będziemy potrzebować? Już piszę.

Do kupienia w sklepie:

  • mąka owsiana
  • koncentrat białka
  • kakao
  • lecytyna sojowa
  • sól morska
  • miód
  • olej rzepakowy
  • tabletki z potasem
  • tabletki omega forte
  • doperherz aktiv
  • tabletki centrum
  • witamina a
  • witamina k i d

Do tego jeszcze woda z kranu.

Wszystko to mieszamy w blenderze i blendujemy. Tabletki mogą się ciężko mielić, dlatego potrzebujemy dobrego blendera. Jeśli wychodzi nam zbyt gęste, dolewamy wody. Powinna wyjść nam taka papka o kolorze szarym. Zatykamy nos i wypijamy to. Cieszymy się, że w końcu zaczęłyśmy się zdrowo odżywiać. Dzienna porcja takiego miksu to około 400 g, po dodaniu tłuszczu i wody wychodzi razem z 2-3 kg. Kosztowo wychodzi bardzo korzystnie, bo będziemy wydawać około 15 złoty dziennie na składniki.

Jeśli jedzenie tej zaprawy murarskiej przestanie ci smakować, możesz zmienić coś w swoim życiu, zmieniając swoją dietę na czokoszokową. Czymże jest ta dieta? To bardzo proste. Po prostu idziesz do biedry i tam kupujesz 50 kartonów Chocoshocków (takie płatki do mleka). Mają one wszystkie potrzebne człowiekowi składniki odżywcze, sama sprawdzałam. No i kupujesz to i jesz wtedy tylko je. Przynajmniej są słodkie i mają jakiś smak. Jesz te czokoszoki na śniadanie, obiad, podwieczorek, kolację i cieszysz się jak mało można wydać.

Jak widać oszczędzanie ja jedzeniu nie jest wcale takie trudne.

Z kolei jeśli naprawdę nie masz pieniędzy, lub chcesz być hardkorowa, możesz wybrać sobie leczniczą głodówkę. Ale pamiętaj – to koniecznie musi być lecznicza głodówka, a nie taka zwykła głodówka. Bo zwykłe głodówki są niezdrowe, a lecznicze są zdrowe i leczą.

Jak odróżnić głodówkę leczniczą od nieleczniczej? To bardzo proste. Głodówka nielecznicza to taka, podczas której nic nie jesz. Głodówka lecznicza to taka, podczas której nic nie jesz i mówisz wszystkim wkoło, że jesteś na głodówce leczniczej. Oto cały sekret. To takie proste. Wybierz sobie jakiś zakres dni, w którym nie będziesz jadła. Np. 60 dni albo ileś tam. I nie jedz.

Wiesz jakie będziesz miała koszty jedzenia podczas tych 60 dni?

No policz to sobie pod kreską. Poczekam.

Tak tak. Jeśli wszystko dobrze policzyłaś, na pewno już masz wynik.

Wydasz na jedzenie dokładnie zero złotych.

To znacznie mniej, niż byś wydała na dwa miesiące kupowania zwykłego jedzenia. Zaoszczędzisz około 3000 złotych. To już będzie na nowego iphona nawet. Warto? Moim zdaniem warto.

Jak ktoś spyta się Was skąd macie takie złote rady, mówcie, że to ode mnie – od Kasi.

Opublikowano w

  1. Super rady! Ja tak oszczędzam już od dawna i dzięki temu co roku wypoczywam w luksusie. Byłam już na Malediwach, Bora-Bora, Kajmanach itd. Naprawdę warto oszczędzać na jedzeniu.

    Odpowiedz

  2. hehehe dobry art. 😀 Chockoszoki the best, można jeszcze jeść korę z drzewa i zapijać jakąś starą margaryną i też git, a jak tanio 🙂 De facto kora ma masę błonnika 😀

    Pozdrawiam Cię serdecznie Albert 🙂

    Odpowiedz

  3. Najczęściej najwięcej wydajemy na jedzenie. Wiadomo, że każdy czasem potrzebuje sobie dogodzić. Na oszczędzenie jest wiele sposobów ale warto np. robić listy przed zakupami i wykorzystać każdy produkt przed końcem daty ważności.

    Odpowiedz

  4. No właśnie zatykać nos! Po co się tak torturować skoro wystarczy zrezygnować z węglowodanów i sylwetka będzie cudo!

    Odpowiedz

  5. Super artykuł. Obecnie większość diet opiera się na składnikach, o który pospolity człowiek nie ma pojęcia. Tego typu diety zazwyczaj rujnują nasz portfel. Moim zdaniem wystarczy odstawić słodycze, fast foody i więcej się ruszać. Tyle powinno wystarczyć 🙂

    Odpowiedz

  6. Dzięki za cenne rady jak oszczędzać na produktach! Przydadzą mi się bo przeważnie kupowałam i większość z nich się marnowała. Teraz już wiem jak ma to wyglądać 🙂

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *