Radioaktywne truskawki

Mało kto o tym wie. Niewiele osób ma odwagę o tym mówić. Większość truskawek, jakie spotkamy w naszych sklepach są radioaktywne. Tak, chodzi o tę właśnie radioaktywność co w Czarnobylu. Niczego nieświadomi zjemy takie „pyszne truskaweczki” i potem zaczynamy świecić w nocy.

Oczywiście jedna truskawka nam nie zaszkodzi. Ale jeśli spożyjemy większe ich ilości, rzędu kilograma, wówczas naprawdę możemy zacząć błyskać. A efekty choroby popromiennej przy dawce wchłoniętej wewnętrznie są dużo poważniejsze, niż przy dawce wchłoniętej przez skórę. Bo parzy nas od środka i wtedy jest znacznie trudniej i dłużej się z tego wyleczyć.

Jakie truskawki są najniebezpieczniejsze? Oczywiście te hiszpańskie. Hiszpańskie w ogóle są całym złem tego świata. No, prawie całym, ale o tym później. Chowane szklarniowo, pod folią, duszą się. Są nieustannie pryskane groźnymi chemikaliami, ozonem, ołowiem i rtęcią. Do tego wstrzykuje się w nie radioaktywny tor, aby je zdezynfekować. Przez to są takie piękne, ładne i duże. Bo przez to bombardowanie substancjami żrącymi, żaden pasożyt, żadna bakteria nie ma szans się na nich rozwinąć.

Do tego są wręcz faszerowane hormonami wzrostu. Ze zwierząt hodowlanych pobierane są hormony wzrostu, które metodami GMO są wstrzykiwane do kodu genetycznego truskawki. Identycznie jak w przypadku chińskiej ryby, pangi. Przez to truskawa rośnie wielgachna i osiąga niebotyczne rozmiary.

Dlatego te truskawki są dużo ładniejsze od naszych rodzimych odpowiedników. Przy hiszpańskich kuzynach, nasze truskawki wyglądają jak upośledzone rodzeństwo. Są małe, brzydkie i bardzo szybko pleśnieją. Dosłownie na drugi dzień po zakupie całe są w pleśni. W hiszpańskich owocach tego nie uświadczycie. Można zamknąć je w pomieszczeniu na okrągły rok i po roku będą wyglądały i smakowały dokładnie identycznie. No właśnie, skoro smaku mowa…

Nie wiem jak wam, ale mi hiszpańska odmiana smakuje kartonem zmieszanym ze styropianem, z dodatkiem gruzu i kleju do tapet posypanego tynkiem z zaprawą murarską wysmarowaną krochmalem zmieszanym z wapnem gaszonym i cementem do smaku. Przy tym to wszystko pachnie wysypiskiem stojącym przy oczyszczalni ścieków, w której zdechł spocony skunks.

Dlatego jeśli chcecie mieć wszystkie choroby świata, proszę bardzo, jedzcie pyszne hiszpańskie truskaweczki. Jeśli choroby was nie wykończą, na pewno zrobi to promieniowanie.

W porównaniu do nich, polskie truskawki są naprawdę zdrowe i zawierają mnóstwo witamin. Bo nie zostały one wypłukane przez pestycydy i naświetlanie promieniami gamma. Może i są brzydkie i szybko pleśnieją, ale za to są nasze, rodzime, polskie, z nadwiślańskiej ziemi. Ach, nic tak nie smakuje jak świeżo zerwana truskawka z przydomowego, patriotycznego, prawicowego ogródka, nad którym powiewa polska flaga i godło z orłem w koronie. Podczas konsumpcji w tle przygrywa nam „My pierwsza brygada” a z nieba spogląda na nas ojcowskim wzrokiem Papież Polak, Jan Paweł II.

Ale wiecie co, nie wszystkie polskie truskawki są tak samo dobre. To nie jest tak, że możecie kupić jakąkolwiek i każda będzie zdrowa. Jest bowiem jeden gatunek, jedna czarna owca w stadzie, której trzeba absolutnie unikać. Wystrzegać się. Jeśli ją gdzieś zobaczycie w sklepie, uciekajcie gdzie pieprz rośnie zanim krytycznie się napromieniujecie.

Tym paskudnym gatunkiem jest…

TRUSKAWKA KASZUBSKA

:O

Truskawka kaszubska to najgorszy gatunek truskawki ever. Jest nawet do dziesięciu razy bardziej pryskana i promieniowana niż hiszpańskie odmiany. Dodatkowo kaszubi wstrzykują w nią aids, jak to kaszubi. Szczerze nie wiem czego innego można było spodziewać się po tej nacji. Nie ma drugiej takiej toksycznej truskawki na świecie. Spożycie nawet jednej grozi bardzo poważnymi zdrowotnymi konsekwencjami. Należą do nich: ciężkie zatrucie, amputacja nogi, nagła śmierć, a w skrajnych przypadkach można nawet zmienić się w Kaszuba.

Kaszubskie lobby w Polsce jest bardzo silne. Są oni jak illuminaci, tylko że na naszym rodzimym podwórku. Po cichu dotują i korumpują polityków łapówkami, aby ci przepychali korzystne dla Kaszubów ustawy. Efekty ich działań widać jak na dłoni. Truskawka kaszubska została wpisana do rejestru europejskich owoców prawnie chronionych o zastrzeżonej nazwie pochodzenia. Co nadało jej status deluxe wśród innych polskich truskawek. To paradoksalnie bardzo dobrze, bo dzięki temu kaszubskie truskawki muszą być sprzedawane jako kaszubskie. Dodatkowo żadna inna truskawka nie może podawać się jako truskawka kaszubska. Dlatego bardzo łatwo będzie nam w sklepie czy na bazarze zidentyfikować te kaszebszczi ohydztwa i wysypać je na sprzedawcę, świadomie trującego nasze społeczeństwo.

Pamiętajcie, jak truskawki, to na pewno nie hiszpańskie, tylko polskie. A jak polskie, to pod żadnym pozorem nie kaszubskie, bo te są najgorsze. Mam nadzieję, że tym wpisem uratuję parę istnień ludzkich.

Opublikowano w

  1. Nawet nie wiedziałam że truskawki są tak niebezpieczne. Całe szczęście że są dostepne tylko parę tygodni w roku.

    Odpowiedz

  2. Warto o tym mówić i uświadamiać ludzi przed ich szkodliwym wpływem. Ja zawsze czekam na nasze polskie truskawki, które są bez porówniania lepsze.

    Odpowiedz

  3. Pisząc takie bzdury Pani się nieźle kompromituje. Jeśli już Pani coś piszę to proszę podawać źródła tych wyssanych z palca teorii. Proszę brać pod uwagę fakt, że Pani blog czytają ludzie którzy na prawdę mogą w to uwierzyć. Ewentualnie niech Pani nie prowadzi bloga skoro nie ma Pani żadnej wiedzy merytorycznej a we wpisach znajdują się kardynalne błędy merytoryczne i naukowe.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *