Nopalina – moja recenzja

Niedawno wpadł mi w ręce nowy produkt na odchudzanie. Jest to proszek, który musimy pić, aby spadała nam waga. Takich produktów na rynku są setki ale jakoś nie miałam okazji próbować jeszcze żadnego z nich. Głównie dlatego, że moja opinia o nich była zazwyczaj jednoznacznie negatywna. No ale kiedyś trzeba w końcu odłożyć swoje przekonania na bok i spojrzeć obiektywnym okiem recenzenta. Tak właśnie zrobiłam i przygotowałam specjalnie dla Was recenzję tego produktu.

Skład

Na dobry początek warto wiedzieć co będziemy w siebie wkładać. Jaki jest skład tego specyfiku? Już lekarze-jej-nienawidzapodaję. W składzie są: nasiona lnu, otręby owsiane, otręby pszenne, łodyga kaktusa, opuncji figowej, łuski nasion babki jajowatej, nasiona babki płesznik, źdźbła młodego jęczmienia. Przyznam, że każdy z tych produktów brzmi znajomo. Są one żywcem wyjęte z popularnych niegdyś w internecie reklam, mówiących: „Chcesz schudnąć? Wypróbuj tą jedną dziwną metodę.” albo „Lekarze jej nienawidzą! Odkryła tajny sposób na odchudzanie”. Klikamy w taką reklamę i naszym oczom ukazują się ziółka na odchudzanie z babką jajowatą, babką płesznik albo młodym jęczmieniem do kupienia w cenie 200 zł za paczkę. Także tutaj mamy produkt, który łączy w sobie wszystkie te tradycyjne, naturalne, polskie zioła (oprócz tego kaktusa heheh).

Zastosowanie

Tutaj zostałam mile zaskoczona. 99% producentów tego typu ziółek opisuje swój produkt jako medyczny cud i święty Graal medycyny. Czyli wypij nasz specyfik a schudniesz 10 kilo w miesiąc. Tutaj, ku mojemu zdziwieniu, jest zupełnie inaczej. Producenci recenzowanych przeze mnie ziółek piszą, że ich specyfik nie może być stosowany samodzielnie aby zadziałał. Musi być dodatkiem do zbilansowanej diety i aktywności fizycznej. Dopiero wtedy pokazuje swoją moc. Z tym się jak najbardziej zgodzę. Nie ma żadnych magicznych tabletek, które łykamy i chudniemy. Zawsze trzeba trzymać zdrową dietę oraz w idealnym wypadku wspomagać się ćwiczeniami, które ujędrnią to, co zrzucimy. I do tego ziółka dla przyspieszenia całego procesu.

Testy organoleptyczne

Otworzyłam opakowanie i moim oczom okazało się coś, co przypomina wiórki. Takie po ścięciu drewna. Zapach też trochę podobny. Albo spleśniały schabowy, to było skojarzenie mojego narzeczonego. No ale to ma leczyć, nie smakować, więc nie zraziło mnie to jakoś szczególnie. Zajrzałam do instrukcji, zmieszałam z wodą i powstała zawiesina wody i ziółek. Jak to wygląda widzicie na zdjęciach.

img_20161202_140635

img_20161202_140739

img_20161202_140809

Zapach zapachem, ale jak je spróbowałam, okazały się całkiem dobre. Powiedziałabym, że te zioła polepszają swój smak im więcej się ich wypije. Potwierdziły to wszystkie moje koleżanki. Pierwsza szklanka jest zawsze taka sobie. Ale każda kolejna wydaje się coraz smaczniejsza i smaczniejsza.

Po kilku dniach kuracji, mieszanka ta zaczyna smakować jak ambrozja. Szczególnie po zmieszaniu jej z sokiem, colą lub – jeszcze lepiej – z jakimś drinem. Ostatnio robiłam sobie modżajto i dodałam do niego trochę nopalinii. Wyszło super. Próbowałam także z white russian, cosmopolitan, margaritą i przede wszystkim z long island ice tea. Ten ostatni to prawdziwy mózgotrzep. Już po dwóch takich, dziewczyna przeciętnych rozmiarów – taka jak ja – leży pod stołem. Zresztą niejednego faceta też by powalił. A z dodatkiem tych ziółek to już w ogóle zabawa na sto dwa. Polecam wszystkim.

Działanie

Nigdy wcześniej nie dzieliłam się z Wami tym na łamach bloga, ale kilka miesięcy temu zdiagnozowano u mnie nowotwór. Na początku bardzo ciężko było pogodzić się mi z tą informacją. To było jak wyrok. Zaczęły się częste wizyty u onkologa i badania, które nie dawały jednoznacznej odpowiedzi na to, ile czasu mi zostało. Już myślałam, że mój los jest przesądzony.

Jednak kilka dni temu, od kiedy zaczęłam brać Nopalinię, stało się coś zadziwiającego. Poszłam wczoraj na rutynowe badania do tego samego onkologa co zawsze. I co się okazało, tym razem guz kompletnie zniknął! Nie zostało po nim ani śladu. Mój doktor nie mógł uwierzyć własnym oczom. Aż zawołał lekarza z gabinetu obok, aby ten również spojrzał na wyniki. Powiedzieli obaj, że to jedyny taki przypadek w ich karierze. I nie znają żadnego innego lekarza, który zetknął się z czymś podobnym. Ten drugi doktor powiedział, że to istny cud medyczny.

Nie jestem na 100% pewna czy to zasługa Nopalinii, ale w sumie nie zaczęłam innej kuracji w ostatnim czasie. Tak więc moja ocena nie może być inna jak

10/10

Polecam.

www.nopalinia.pl

Opublikowano w

Komentarze w “Nopalina – moja recenzja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *