Rodzaje wegetarianizmu

Wegetarianizm ma tyle rodzajów. A wszystkie są głupie. Bo normalny człowiek je mięso, ponieważ do tego został stworzony. Także przedstawię wam tutaj kilka śmiesznych rodzajów wegetarianizmu, stworzonych dla osób nie mających swojej własnej tożsamości i szukających zaszufladkowania się do jakiejś sztucznie stworzonej grupy społecznej. „Oooo patrzcie jestem weganką zobaczcie jaka jestem offowa”.

Wegetarianizm – tutaj sprawa prosta. Jest to niejedzenie produktów mięsnych. Do mięsa zaliczają się także ryby i owoce morza, także wegetarianin ich też nie je.

Weganizm – bardziej hardkorowa odmiana wegetarianizmu. Nie możemy jeść nic pochodzenia zwierzęcego. Absolutnie nic co pochodzi od zwierząt. Czyli mleko, sery, jajka i tego typu rzeczy odpadają.

Ale te dwie metody żywienia są powszechnie znane. Teraz zacznie się ciekawiej.

Semiwegetarianizm – Jest wtedy, gdy możemy jeść ryby i drób, ale nie możemy jeść czerwonego mięsa

Fleksitarianizm – Możemy przekąsić jakieś mięsko od czasu do czasu przy okazji jakiejś uroczystości lub specjalnej potrzeby.

Pollowegetarianizm – Ten sposób żywienia dopuszcza spożywanie mięsa kurczaka. Nie wiem dlaczego akurat kurczak? Dlaczego nie gołomp?

Peskawegetarianizm – Możemy jeść ryby. A dlaczego nie kurczaka? Albo jaszczembia?

Laktoowowegetarianizm – Boże, co to za nazwa. Kto to w ogóle wymyślił? Przecież tego nie da się wymówić. Cięzko się chwalić taką dietą w towarzystwie hipsterów. Wyobraźcie sobie kogoś mówiącego: „Hej, od dziś jestem laktoowowoowowowegetariananieninem.” Aha, to słowo znaczy tyle, że możesz jeść produkty pochodzenia mlecznego oraz jaja.

Frutarianizm – Możesz jeść tylko i wyłącznie owoce i warzywa. Ale nie jakiekolwiek owoce, tylko takie, które nie cierpią przy zbieraniu ich. Roślina musi dobrowolnie oddać nam swój owoc. Czyli na przykład japko, które spadnie z drzewa. Ale broń boże nie można takim drzewem potrząsnąć, bo wtedy zmuszamy drzewo, a musimy je ładnie poprosić. Odpadają ziemniaki, marchew i inne takie. Można jeść wszystko co samo spadnie.

Liquidarianizm – Możemy jeść warzywka ale tylko pod postacią soków. Tutaj znowu nie wiadomo dlaczego i po co ale każdy liquidarianin na pewno dorobił sobie jakąś sensowną teorię odnośnie swojej ścieżki życia.

Witarianizm – Im dalej tym głupiej. Ta dieta zakłada jedzenie wyłącznie surowych i nieprzetworzonych produktów. Maksymalnie można podgrzać rzeczy do 46,7 stopni Celsjusza. Dlaczego? Nie wiadomo, po prostu ktoś tak sobie wymyślił.

Bretarianizm – Ech, to już powoli przestaje być śmieszne. Na tej „diecie” to już w ogóle nic nie jemy a tylko odżywiamy się światłem. Jak rośliny. Nie mam pojęcia jak to ma działać, ale na pewno zwolennicy tej diety mają swoje niezbite dowody naukowe na jej potwierdzenie. Szkoda tylko, że każdy, kto wprowadził ten typ diety ląduje w szpitalu po tygodniu od jej wprowadzenia na skutek głodzenia się.

Także widzicie, im dalej zagłębicie się w świat niejedzenia mięsa, tym dziwniej i niebezpieczniej się robi. Dlatego lepiej nie bawić się w te dziwne diety i po prostu jeść mięso. Tak będzie zdrowiej dla nas wszystkich. No, może nie dla zwierząt ale kto by się tam nimi przejmował.